08.20
In /dev/random ,Linux | Tags: Linux, Quake, QuakeLive
Po wielu wiekach (ekhm miesiącach) oczekiwania nasze mroczne bractwo krwi (znaczy fani Quaka na Linuksie) doczekało się wreszcie morderczego artefaktu kompaybilnego z naszym ołtarzem i pentagramem ze świec w piengwiny. Znaczy Quake Live na Linuksa wyszedł ;]. Po paru problemach (głównie ze ściaganiem) udało mi się go zainstalować i zagrać partię na nieznanej mi kompletnie mapie (nie grałem w Quake od wieków). Było późno więc poszedłem już spać. Dzisiaj zagrałem znowu. Znowu na nieznaej mi mapie.
Po chwili frustracji (gdzie sa bronie ? gdzie jest wszystko ? znowu jakiś pedał z railem) postanowiłem się powygupiać i polatać z gauntletem. Efekt zaskoczył nawet mnie…
Jestem w 1% graczy którym udało się fragnąć z gauntleta 5różnych graczy ;] w sumie mialem 14 fragow z gauntleta ale skończyłem gdzies na szarym koncu bo niepotrze3bnie skakalem po bfg i pare razy wyladowalem w lavie ;] Za po pare osób musiało się wkurzyć ;] no i nie byłem last ;] chociaż i tak jestem cienki w quaka.
3 ResponsesLeave a comment ?
damn you’re good! ;)
Wlasnie dla testu zrobilem tak samo, znaczy sie cala mapa tylko z gauntlet-em i tez sobie nabilem Brawler i Sucker punch. Dodatkowo udalo mi sie jeszcze Air Hammer.
Ogolnie gram glownie CA (95%), wiec dla jaj zagralem Twoim stylem dla nabicia achievementow ;)
Dziex za porade :)
Niee nie jestem dobry ani trochę ;]. Ale to zabawne ile rzeczy da się nabić przez losowe latanie z latarką (pewnie dlatego że ludzie śmieją się a nie strzelają jak widzą gościa z latarką).
Co niektórzy gdy widzą gauntleta sami wyciągają i mamy mini-duel;]. A potem wpada gościu z wyrzutnią rakiet ;]